Z procą w kieszeni, smoczkiem na smyczy
biegał po Niebie Kacper zdyszany…
Dobrze mu tutaj… jednak dni liczył,
kiedy przylecą z Ziemi bociany…
Niby spokojny, niby wesoły
uczył się w Rajskiej Szkole grzeczności,
ale codziennie pytał anioły:
Czy przysłał dla mnie Bóg wiadomości ???
Z nogi na nogę dreptał przy Bramie,
w tę i z powrotem po Niebie chodził,
marzył o tacie, marzył o mamie
no i wreszcie… urodził !!!!